Rozmowa z Marszałkiem Województwa Świętokrzyskiego Adamem Jarubasem.

Przez | 22 styczeń 2015

– Ponad 46 procent głosów wyborców oddanych na Polskie Stronnictwo Ludowe, prawie 38 tysięcy na Pana osobiście, i funkcja Marszałka Województwa na trzecią kadencję – nie przytłacza Pana skala sukcesu?
Adam Jarubas: – Jestem pod ogromnym wrażeniem skali poparcia, jakie otrzymaliśmy. Liczyłem, że może być o kilka procent większe niż przed czterema laty, tymczasem okazało się, że dostaliśmy kilkanaście procent więcej. Chciałbym w tym miejscu serdecznie podziękować wyborcom, że byli i są z nami. Ten wynik odbieram jako akceptację dla tego, co i jak robimy. A to daje energię do dalszej pracy. Ale w parze z satysfakcją idzie też poczucie ogromnej odpowiedzialności. Gdy ma się więcej niż połowę mandatów w Sejmiku, to wiadomo, że nawet w warunkach koalicyjnego zarządzania główna odpowiedzialność spada na marszałka i na Polskie Stronnictwo Ludowe. Tak więc 213 982 głosy oddane na PSL w wyborach do Sejmiku Województwa Świętokrzyskiego to zarówno bardzo duży sukces, jak i bardzo duża odpowiedzialność.
– Co Pańskim zdaniem zdecydowało o takim wyniku?
- Myślę, że ludzie mieli dość nieustannych kłótni dwóch największych partii, tej postępującej polaryzacji sceny politycznej i wybrali trzecią, spokojniejszą i bardziej merytoryczną drogę.
Ostatnio w Starachowicach jedna z mieszkanek tego miasta powiedziała mi, że nie chciała głosować ani na PiS ani na PO, dlatego oddała swój głos na PSL, choć wcześniej nigdy nie była naszym wyborcą… To pokazuje, że ludzie mają dość politycznej agresji, języka nienawiści, negatywnego przekazu i szukają tych, którzy cywilizują język publicznej debaty i skupiają się na konkretnych sprawach do załatwienia.
- Pojawiają się przypuszczenia, że tak dobry wynik wyborczy ”wyciągnie” Pana do Warszawy, na ogólnokrajową scenę polityczną. Stolica czeka?
- Ten wynik, prawie 38 tys. głosów, o 6,5 tysiąca więcej niż przed czterema laty, pozwala przypuszczać, że mieszkańcy regionu dobrze oceniają moją pracę i dają mi przyzwolenie na pełnienie funkcji marszałka. To jest dla mnie najważniejsze i nie myślę o przeprowadzce do Warszawy. W spocie wyborczym – tak skądinąd krytykowanym przez moich konkurentów – mówiłem, że kocham Świętokrzyskie. Bo tak jest. I będę chciał to potwierdzić swoją pracą dla regionu jak najdłużej, a co będzie dalej – pokaże przyszłość. Dziś region jest dla mnie najważniejszy.
– Nie znudziło się Panu to marszałkowanie? Nie ma Pan czasami dość?
– (śmiech…) No cóż… czasami rzeczywiście łatwo nie jest. Bywa, że moje decyzje są dla ludzi niezrozumiałe… Nieraz też dostaje mi się po głowie od opozycji za różne, często nie swoje przewiny…. Ale to jest wpisane w funkcję marszałka. A wracając do pytania – nie mam dość, bo wiem, że jeszcze sporo mogę dla regionu zrobić.
– Co przed samorządem województwa w najbliższych latach?
– Przede wszystkim nowy okres unijnego programowania. Jesteśmy w ostatniej fazie negocjowania z Komisją Europejską Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2014 – 2020. W ramach tego programu województwo będzie miało do dyspozycji 5,6 mld złotych. Dobre wykorzystanie tych naprawdę dużych pieniędzy – to najważniejsze wyzwanie. Przygotowanie dokumentów, uszczegółowienie zasad dofinansowania z RPO, tak by były one dla beneficjentów zrozumiałe i przejrzyste – to ogromna praca na najbliższe miesiące. Chodzi o to, by jak najszybciej i najsprawniej uruchomić pieniądze. Instytucjonalnie jesteśmy do tego przygotowani i wierzę, że – podobnie jak w kończącym się okresie unijnego finansowania 2007 – 2013, w którym jesteśmy jednym z liderów w skali kraju – nie oddamy ani jednego euro z puli, którą otrzymamy do 2020 roku.
Region jest dla mnie najważniejszy
– Kryteria, które stawia UE w związku z wydatkowaniem tych pieniędzy, nie są łatwe…
– Rzeczywiście, przed nami wszystkimi trudniejsze niż do tej pory zadanie. Unia Europejska w strategii „Europa 2020” stawia nam nowe cele w zakresie rozwoju gospodarczego, pakietu klimatycznego, wsparcia edukacji, walki z ubóstwem i wykluczeniem społecznym. I to są również nasze wyzwania w skali regionalnej. Będziemy także wspierać projekty ograniczające zużycie energii, służące ochronie środowiska naturalnego, zwiększające odsetek mieszkańców regionu z wyższym wykształceniem, jak również te wspierające szkolnictwo zawodowe, czy odpowiadające na potrzeby osób starszych. Ale najważniejszym celem będzie wsparcie gospodarki i przedsiębiorców, którzy tworzą nowe miejsca pracy. Jak widać, skala wyzwań jest olbrzymia.
– Działalność publiczna, to ciągła nieobecność w domu. Żona i synowie nie buntują się?
Brak czasu dla najbliższych to jest to, co mi najbardziej doskwiera. Te codzienne wybory pomiędzy czasem poświęconym na działalność publiczną, a czasem dla rodziny, to trudne momenty… Można powiedzieć, że jesteśmy w trakcie permanentnego negocjowania kompromisu. Każdą wolną chwilę staram się poświęcić najbliższym, choć przyznam, że takich chwil nie ma zbyt wiele… Ostatnio mój syn podczas lekcji języka angielskiego opowiadał swojemu nauczycielowi, jak wyglądają posiłki w naszym domu. Na pytanie nauczyciela, czy tata też zasiada do wspólnego obiadu, syn odpowiedział: „Jak zaczynamy jeść, to tata wstaje i mówi, że musi już lecieć”. Nauczyciel się uśmiał. Ale co tu kryć – jest w tym dużo prawdy…
Rozmawiała: Iwona Sinkiewicz-Potaczała
„Extra Korso”